Sytuacja dojrzała do tego, żeby zareagować
Zajmując się na co dzień i od blisko dwudziestu lat działalnością społeczną, kandydując do rady miejskiej, przewodnicząc jej przez prawie dwie kadencje, kandydując na burmistrza i będąc nim już prawie dwie kadencje, zdążyłem się do wielu rzeczy przyzwyczaić. Jedną z nich jest to, że moi oponenci – poza nielicznymi wyjątkami, które szanuję – w trakcie dyskusji i sporu, nie grzeszą merytorycznymi argumentami na obronę stawianych przez siebie tez. Posługują się raczej insynuacjami, półprawdami a najczęściej kłamstwem, licząc na to, że rzucone gó...... wcześniej, czy później, ale w końcu się przyklei. Teraz do walki ze mną próbują jeszcze zaprząc historię i kościół. Cechą immanentną tych ataków, które oprócz plotek i rozsiewania wici, przybrały również formę pisemnych odezw, wieszanych pod kościołem i cmentarzem – jest anonimowość. Inaczej mówiąc oprócz argumentów, lokalnym „patriotom wyklętym” brakuje jeszcze odwagi, albo co gorsze, wstydzą się tego, co w domowym zaciszu stworzą i wydrukują. Tym niemniej, ewidentnie narodziła się w Różanie nowa świecka tradycja – apeli, odezw i manifestów, które wiesza się w okolicy miejsc uświęconych.
Z reguły nie reaguję na podobne wynurzenia, tym razem jednak w odezwie, która zawisła po miejskich obchodach Święta Wojska Polskiego, pojawiły się pytania kierowane bezpośrednio do mnie. Mają co prawda znamiona retorycznych, ale chyba warto wyprostować niektórym ścieżki rozumowania i uściślić fakty. Ma to swoje znaczenie w kontekście ordynarnej propagandy, jaka płynie z niektórych stacji telewizyjnych i radiowych, zatruwając umysły obywateli i sącząc jad nienawiści dzielący Polaków na sorty.
Zwracam się zatem osobiście, podpisany imieniem i nazwiskiem, do anonimowego twórcy odezwy, która zawisła pod kościołem mojej parafii pw. św. Anny w Różanie oraz obok cmentarza parafialnego.
Tak, pod pomnikiem czołgiem, jednym z symboli naszego miasteczka zostały złożone kwiaty upamiętniające bohaterską śmierć żołnierzy Wojska Polskiego, którzy wyzwalali Polskę spod okupacji hitlerowskiej. Nie da się pominąć faktu, że robili to razem z żołnierzami Armii Czerwonej. Chyba, że twórca odezwy jest w stanie udowodnić, że spod okupacji hitlerowskiej wyzwoliliśmy się samodzielnie, albo może faszyści sami opuścili ziemie Rzeczpospolitej. Przypomnę po raz kolejny, pomnik nie jest dedykowany „armii radzieckiej”, stanął w Różanie w rocznicę nadania praw miejskich, a wszystkie komunistyczne symbole zostały z niego usunięte. Brałem w tym udział.
Polecenie do składania kwiatów pod naszym czołgiem wydali moi poprzednicy na stanowisku. Jestem dumny z możliwości kontynuowania tej tradycji i będzie ona żywa dopóki będę burmistrzem. Dziękuję w tym miejscu za pozytywną ocenę mojego wystąpienia pod mogiłą Różaniaków zamordowanych przez bolszewików w sierpniu 1920 roku. To miłe.
Armia radziecka i bolszewicka, a właściwie Radziecka i Czerwona to dwie różne armie. Józef Stalin nie dowodził armią bolszewicką, a w czasie wojny z 1920 roku Armia Czerwona była podporządkowana Ludowemu Komisarzowi Spraw Wojskowych i Morskich – L. D. Trockiemu. Armia Radziecka już Stalinowi, choć Różan wyzwalali jeszcze z nazwy czerwonoarmiści (Armia Radziecka formalnie istnieje od 1946 r.). Tyle historii.
A czy można jednego dnia składać kwiaty pod pomnikiem ofiary i kata? Nie wiem, nigdy tego nie robiłem. Życie jest jednak zbiorem paradoksów, być może twórca odezwy ma takie doświadczenia.
Piotr Świderski (2017)