1999
Z pamiętnika byłego dyrektora
Być może nie zainteresuje to zbyt wielu osób, lecz gwoli sprawiedliwości, rozliczając się z przeszłością oraz wychodząc naprzeciw ewentualnym zarzutom i pomówieniom chciałbym opisać kilka chwil z mojej krótkiej acz burzliwej „kariery”. Zaczęło się w kwietniu prawdziwym szokiem zarówno dla społeczeństwa Różana, bo oto młody człowiek znikąd dochrapał się stołka (czytaj: wszedł w układ) jak również dla mnie, jako, że z doświadczeniem w kulturze było u mnie raczej krucho. Przyznaję, że początkowo łudziłem się, iż mogę cokolwiek w tym mieście zmienić, szybko jednak sprowadzono mnie do parteru (warta zapamiętania i pouczająca lekcja). Z takim chamstwem, arogancją i brakiem wszelkich zasad spotkałem się po raz pierwszy, jednakże otoczony czułą opieką i moralnymi wskazówkami wierchuszki aktywnie przystąpiłem do nowej pracy. Początkowo dochodzące głosy o czystce, którą jakoby przygotowywano w GOUK-u po trzech, czterech miesiącach ucichły: zauważono, iż nie wykazuję się należytym entuzjazmem przy zakładanych zmianach personalnych. Mój animusz i zapał wzrastał wraz z obietnicami dodatkowych funduszy, bez których jak wiadomo wiele zdziałać nie można.
Punktem zwrotnym był zakup keyboardu - instrumentu muzycznego, bez którego praktycznie nie można prowadzić nauki gry –za kwotę 6 tys. zł. Jak się „okazało” niczego nieświadom kupiłem tenże instrument panu Januszowi Chojnowskiemu, który codziennie po godzinie 18.00 wynosił go w celu prywatnego wykorzystywania lub być może odpłatnie wynajmował. Problem w tym, że o ile wiem Chojnowski ma w domu sprzęt droższy i o wiele lepszych parametrach - nic to jednak my swoje wiemy. Chcąc zaradzić temu niecnemu procederowi zaproponowałem zakup kas pancernych (podobnie jak Urząd Gminy z rezerwy ogólnobudżetowej) jednakże ustosunkowano się do tej propozycji negatywnie – brak środków. Zaskoczeniem był też fakt, gdy podczas sesji rady miejskiej jeden z radnych podszedł składając ofertę: nie poruszanie drażliwego tematu keyboardu w zamian za zatrudnienie żony. Klasyczny i jawny szantaż. Wielce pocieszającym jest też zjawisko zachodzące na posiedzeniach wierchuszki otóż atakują cię wszyscy jednocześnie nie dając szans na obronę, zaś po zakończeniu obrad następuje ogólne usprawiedliwianie się: ”musiałem cię atakować, bo co by pomyśleli inni”. Ponadto stałe podgrzewanie atmosfery i teksty w stylu „Nie ufaj załodze, tylko czekają, aby wbić nóż w plecy, oni są źli”. Wydaje się, że osoby inteligentniejsze- nie uchybiając innym geniuszom-świadomie nie zabierają głosu, ograniczając się wyłącznie do roli słuchaczy. Poza tym sprawozdania z działalności zdaje się władzom w pozycji „ruki pa szwom”, jako że są oni naszymi jedynymi chlebodawcami i łaskawcami
Sprawa Orkiestry to gwóźdź programu. Strażacy tak sprytnie wykombinowali, że z dniem 1 kwietnia finansowanie orkiestry znalazło się nagle w gestii Gminnego Ośrodka Upowszechniania Kultury. Powody: oficjalnie zmiana przepisów p-poż, nieoficjalnie-chcieli my kupić Lublinka. Szkoda tylko, że orkiestra, ta, która ma tak wielu zdeklarowanych sympatyków została na lodzie, gdyż żeby to wszystko jakoś funkcjonowało trzeba wyłożyć jednorazowo 20 tys. zł. Ani tych środków nie miałem, ani przyznam szczerze nie kwapiłem się do dawania. Teraz nie ma ani Lublinka ani kasy. Gwoli ścisłości drogą prawną, jaką należałoby spełnić w podobnym działaniu jest zmiana statutu GOUK-u. Po bliższym przyjrzeniu się sprawa kwalifikuje się do NSA.
Wszystko byłoby pięknie, a dyrektor cacy gdyby nie upomniał się o kasę, wtedy okazał się nagle be.
Jak poradzimy sobie w nowym roku- ano zmienimy my ogrzewanie, to nowe to prawie perpetum mobile i chodzi samo, zaoszczędziliśmy z palaczy 25 tys. zł. to się zrobi i Dni Różana i utrzyma orkiestrę( przede wszystkim orkiestrę bo nie wiadomo co tym młodym do głowy strzeli, poza tym co by społeczeństwo powiedziało). Przedstawiając kosztorys na rok 99: na zakup 50 ton węgla wydano 15 tys. zł., zaś na palaczy 25 tys. ogólna suma przeznaczona na ogrzewanie wyniosła 40 tys. zł. W sezonie 2000 na olej opałowy- zakładając cztery tankowania po 7,6 tys. litrów przy cenie 1,11 za litr koszt ogrzewania wynosi 32 tys. zł. plus oczywiście konserwator. Jest to w sumie zaoszczędzona kwota 5 tys. zł. za to trzeba utrzymać orkiestrę (20 tys. zł.) i oczywiście zorganizować Dni Różana, Jak sobie poradzi to jego kłopot- a jak nie to zwolnimy, nie nasz problem. W międzyczasie olej opałowy podskoczył do 1.45 zł. za litr. Największym pragmatykiem okazał się pewien miłośnik zamorskich wojaży, któremu to jak się okazało zawdzięczam zmianę ogrzewania i okien w Domu Kultury- jednak z tego, co wiem przebywał on wtedy poza krajem. Działacz ten samorządowy przekonany jest o wszechwładzy Zarządu Gminy Różan, co więcej działaczy takich z czasem przybywa.
Innym stałym elementem jest ciągła „opieka” członka wierchuszki - swoją drogą zastanawiałem się czy aby nie nazwać jego imieniem Domu Kultury. Otóż próbuje on kreować własną koncepcję kultury w mieście przeliczając ją na stoły tenisowe. Praca w kulturze charakteryzuje się tym, iż nie można jej przeliczyć na ilość metrów ułożonego chodnika czy przerzuconych worków z cementem; tutaj nie zmusisz żadnymi sankcjami do twórczej i kreatywnej pracy. Ciekawą jest też postawa innych, zdałoby się młodych i wykształconych ludzi. Ciekawe, że „przywódca” także jest najwybitniejszą i nieomylną jednostką - co za zbieg okoliczności dwóch geniuszy w jednej radzie. Z wielkim hukiem i pompą oznajmia się działania, które de facto niczego nie przynoszą (Gdzie jesteś stowarzyszenie-widmo?, Gzie jesteś wolna i niezależna praso?). Przyczyny mogą być dwie: albo szybkie zniechęcenie albo próba negocjacji w stylu dasz to nie będziesz miał problemów. Ciekawe, co było przyczyną stagnacji.
Jakiekolwiek próby pozyskania środków dla kontynuowania drobnych remontów zawsze kończą się jednoznaczną odpowiedzią „Brak środków”. Teraz nieodpłatna rada dla nowego dyrektora „Uśmiechać się i mówić ok.” Taka metoda zarządzania firmą być możne nie przyczyni się do jakichkolwiek zmian, lecz na pewno pozwoli utrzymać stanowisko bez najmniejszych problemów- good luck.. Poza tym oczywiście rellanium bądź nerwosol w kieszeni.